Czy przyjaciel, będący w pobliżu, czyni nasze cierpienie bardziej znośnym? Aby odpowiedzieć na to pytanie, badacze na University of Virginia przeprowadzili fascynujący eksperyment. Chcieli zobaczyć, jak mózg zareaguje na perspektywę cierpienia w zależności, czy badany będzie cierpieć przebywając samemu, czy trzymając za rękę osobę obcą lub bliskiego przyjaciela.

Badacze przeprowadzili testy na wielu parach ludzi i doszli do spójnych wyników. Kiedy w oczekiwaniu na zapowiedziany lekki szok elektryczny, badany przebywał w samotności lub trzymał dłoń osoby obcej, rejony mózgu odpowiedzialne za reagowanie na niebezpieczeństwa świeciły jaśniejszym światłem. Kiedy jednak trzymał rękę osoby zaufanej, mózg przechodził w stan relaksacji. Komfort, zapewniony przez obecność przyjaciela, czynił cierpienie bardziej znośnym.

Jezus potrzebował takiej ulgi, gdy modlił się w ogrodzie Getsemane. On wiedział, co miało Go spotkać: zdrada, pojmanie i śmierć. Swoich najbliższych przyjaciół poprosił, żeby zostali z Nim i razem się modlili przyznając, że Jego dusza jest „smętna aż do śmierci”.

Jezus przeszedł udręczenie Getsemane nie mając przy sobie nikogo bliskiego. Ponieważ jednak zniósł to cierpienie, my możemy być pewni, że Bóg nigdy nas nie opuści ani porzuci (Hebrajczyków 13:5). Jezus cierpiał, żebyśmy nigdy nie musieli doświadczać oddzielenia od bożej miłości (Rzymian 8:39). Jego towarzystwo czyni bardziej znośnym wszystko, co przechodzimy.