Month: Wrzesień 2015

Przyjaciele w środku nocy

Znajomy powiedział mi o grupie osób, których łączy silna więź—wiara w Chrystusa. Jedna z nich, 93-letnia kobieta powiedziała: „Wiem, że mogę zadzwonić do każdego z was o drugiej w nocy i wcale nie muszę przepraszać, gdy odczuwam potrzebę pomocy”. Bez względu na to, czy potrzebą jest modlitwa, praktyczna pomoc, czy obecność w trudnej chwili, przyjaciele są sobie bezwarunkowo oddani.

Czy Bóg się nie troszczy?

Dlaczego pijany kierowca ucieka bez żadnej szkody z miejsca wypadku, podczas gdy jego trzeźwa ofiara doznaje poważnego urazu? Dlaczego źli ludzie prosperują, a dobrzy cierpią? Jak często czułeś się zdezorientowany przez to, co dzieje się w twoim życiu i wołałeś: „Czy Bóg się nie troszczy?

Uczucie porzucenia

C.S. Lewis w swojej książce pt. Listy starego diabła do młodego opisuje fikcyjną rozmowę między starym i młodym diabłem o tym, jak najskuteczniej kusić chrześcijanina. Obydwaj mieli na celu zniszczenie jego wiary w Boga. „Nie daj się zwieść”—mówi stary czart do młodego. „Nasza sprawa nigdy nie jest bardziej narażona na niebezpieczeństwo niż w chwili, gdy człowiek . . . rozglądając się po wszechświecie, w którym każdy ślad Boga zdaje się zanikać, pyta, dlaczego został porzucony, i wbrew wszystkiemu nadal jest Bogu posłuszny”.

Boży kompas

Podczas II wojny światowej małe kompasy ocaliły życie 27 marynarzom oddalonym o 480 kilometrów od wybrzeży Północnej Karoliny. Waldemar Semenow, emerytowany marynarz floty handlowej, służył jako młodszy inżynier na pokładzie SS Alcoa Guide, gdy na powierzchnię wypłynęła niemiecka łódź podwodna i otworzyła ogień. Gdy okręt został trafiony, zaczął się palić i tonąć. Semenow i jego załoga spuścili na wodę szalupy wyposażone w kompasy, które poprowadziły ich w kierunku wybrzeża. Po trzech dniach mężczyźni zostali wyratowani.

Słowa i czyny

E-mail, który dostałem od studenta z mojej klasy pisarskiej w college’u, wyglądał na bardzo pilny. Ponieważ semestr dobiegał końca, uświadomił sobie, że potrzebuje lepszej oceny by dopuszczono go do udziału w zawodach sportowych. Co mógł zrobić? Nie napisał kilku prac, więc dałem mu dwa dni czasu na ich dokończenie i na poprawienie oceny. Jego odpowiedź brzmiała: „Dziękuję panu. Napiszę je”.

Bóg tak umiłował . . .

Dwudziestego ósmego lipca 2014 roku przypadała setna rocznica wybuchu I wojny światowej. W brytyjskich mediach wiele debat i filmów dokumentalnych przypomniało początek czteroletniego konfliktu. Nawet program telewizyjny pt. Mr. Selfridge, oparty na wydarzeniach z centrum handlowego w Londynie, nawiązał do epizodu z 1914 roku, pokazując młodych pracowników zapisujących się na ochotnika do wojska. Gdy oglądałam ich poświęcenie, ścisnęło mi gardło. Pokazywani żołnierze byli bardzo młodzi i pełni zapału. Było mało prawdopodobne, że wrócą z okopów przerażającej wojny.

Dwa niedźwiedzie

Kilka lat temu moja żona Carolyn i ja spędziliśmy kilka dni pod namiotem u podnóża góry Rainier w stanie Waszyngton. Gdy pewnego wieczoru wracaliśmy do naszego obozu, na środku łąki zauważyliśmy walczące ze sobą dwa niedźwiedzie. Zatrzymaliśmy się by poobserwować. Spotkaliśmy nieopodal pewnego turystę i zapytaliśmy się go jaka jest przyczyna konfliktu. „Chodzi o młodą samicę”—odpowiedział.

W ogrodzie

Moi przodkowie byli pionierami w Stanie Michigan. Karczowali lasy, sadzili rośliny uprawne i uprawiali ogródki by wyżywić swoje rodziny. Rolnicze zamiłowania były nam przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ponieważ mój tata wychowywał się na farmie w Michigan i kochał ogrodnictwo, ja również mam podobną skłonność i kocham zapach żyznej gleby. Uprawianie roślin o pięknych kwiatach i pielęgnowanie róż o miłym zapachu zdobiących nasze podwórko jest dla mnie miłym spędzaniem czasu. Gdyby tylko nie było chwastów! Gdy muszę z nimi walczyć, przypomina mi się ogród Eden. Był on doskonały dopóki Adam i Ewa nie zlekceważyli Bożego rozkazu. Ciernie i osty stały się dla nich i dla każdego ogrodnika codzienną rzeczywistością (I Mojżeszowa 3:17-18).

Kto nas trzyma

Gdy już więcej nie jeździłam z rodzicami na wycieczki, odwiedzanie dziadków mieszkających setki kilometrów od nas stało się rzadką okazją. Postanowiłam więc odwiedzić ich i polecieć samolotem do niewielkiego miasta Land O’Lakes w stanie Winsconsin na długi weekend. Gdy jechaliśmy na lotnisko po odwiedzinach, babcia, która nigdy nie latała, zaczęła wyrażać swoje obawy: „Leciałaś takim małym samolocikiem . . . przecież nic ciebie tam w powietrzu nie podtrzymuje, prawda? Ja bym bardzo się bała lecieć tak wysoko”.

Aromat i list

Za każdym razem, gdy przechodzę obok różanego krzewu lub bukietu kwiatów, nie mogę się oprzeć pokusie by nie podelektować się ich wonią. Miły aromat podnosi mnie na duchu i wyzwala we mnie pozytywne uczucia.

Boże plany

Oficer wojskowy może mieć ogólny plan, ale przed każdą bitwą musi dostać i wydać nowe rozkazy. Jozue, przywódca Izraelitów, musiał się tej lekcji nauczyć. Po dwudziestu latach pobytu na pustyni, Bóg wybrał Jozuego by wprowadził Boży lud do ziemi obiecanej.

Fale nadziei

W 1966 roku amerykański senator, Robert Kennedy, odbył ważną wizytę w Południowej Afryce. Wypowiedział on słowa nadziei do przeciwników apartheidu w swoim słynnym przemówieniu pt. „Fale nadziei” na uniwersytecie w Cape Town. Oświadczył: „Za każdym razem, gdy jakiś człowiek zabiera głos w sprawie idei, działa na rzecz poprawy losu innych, lub zaczyna walczyć z niesprawiedliwością, wysyła niewielką falę nadziei. Gdy fale te nawzajem się przecinają, płynąc z milionów różnych ośrodków energii, tworzą strumień, który może zniszczyć najpotężniejsze mury ucisku i sprzeciwu”.