Gdy w czerwcu 2010 roku zmarł Mitch Miller, większość ludzi pamiętała go jako człowieka, który zapraszał wszystkich do wspólnego śpiewania. Podczas jego popularnego programu telewizyjnego w latach 60-tych, zatytułowanego „Śpiewajmy razem”, chór męski wykonywał znane i lubiane piosenki, których tekst pojawiał się na ekranie, aby mogli się dołączyć telewidzowie. Nekrolog zamieszczony w Los Angeles Times przytoczył słowa Millera, że jedną z przyczyn sukcesu programu była atrakcyjność chóru: „Zawsze celowo wynajmowałem śpiewaków, którzy są wysocy, niscy, łysi, tędzy, otyli — słowem przeciętnie wyglądający panowie”. Z tej zjednoczonej różnorodności płynęła piękna muzyka, w której każdy mógł uczestniczyć.

W Liście do Rzymian 5 apostoł Paweł wzywa do jedności wśród naśladowców Chrystusa — aby „jednomyślnie, jednymi usty wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (w. 6). Powołując się na kilka fragmentów ze Starego Testamentu, mówi o poganach i Żydach wspólnie śpiewających na Bożą chwałę (w. 9-12). Jedność uznawana za niemożliwą, stała się rzeczywistością, a ludzie, którzy dotychczas byli głęboko podzieleni, zaczęli razem dziękować Bogu za Jego miłosierdzie okazane w Chrystusie. Podobnie jak oni, jesteśmy pełni radości, pokoju i nadziei „przez moc Ducha Świętego” (w. 13).

Do jakże wyjątkowego chóru przynależymy i cóż za zaszczyt w nim śpiewać!